- Dylan idź stąd.- Warknąłem na szakala który stał za Youmi.
- Ale....- Zaczął.
- Żadnych ale. Masz iść do siebie.- Powiedziałem. Siłom woli przywołałem klucz do komnaty który leżał w środku na stoliku i otworzyłem sobie drzwi ważące około pół tony. Kiedy drzwi już się rozwarły naszym oczom ukazał się bardzo rozbudowany mechanizm. Wszedłem do komnaty a za mną zatrzasnęły się z wielkim hukiem drzwi.
- Spokojnie.... Kazan przejął role swojego ojca. Właściwie najtrudniejszą....Musi utrzymać nas wszystkich w ryzach abyśmy się nie pozabijali. A nawet jeśli my się nie mamy zamiaru pozabijać to członkowie ze wszystkich stad. Nawet czasem Alphy nie mają władzy nad swoimi członkami. Jego przodkowie zawsze utrzymywali pokój.- Powiedział Dimitri.
<Dimitri?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz