Wędrówka z południa na północ nie jest łatwa.
Gdy wędrowałam, pewnego dnia poczułam dziwnie znajomy i jednocześnie
nieznajomy zapach. Prawdopodobnie zwierzęcia, które tu mieszka. Po
kilku dniach udało mi się nawet tego zwierza zauważyć. Był wysoki,
chudy, przypominał lisa. Grzebał łapą w ściółce z nosem przy ziemi. Nie
zauważył mnie, a ja przemknęłam za jego plecami.
Po kilku dniach prócz do zapachu Wysokiego dołączyło kilka innych.
Rozpoznałam zapach lisa i wilka, ale reszty nie. Ale co u licha wilk i
lis robi w jednym miejscu? Czy to przypadkiem nie rywale?
Aż nagle wpadłam na kogoś. Podobnego w sumie do mnie. Ale słowo „wpadłam” nie należy rozumieć dosłownie.
Szłam przez las, ostrożnie i cały czas nasłuchując. Nagle mym oczom
ukazał się cyjon, taki jak ja. Był nieco większy ode mnie i
masywniejszy. Leżał na boku na skale dumnie wypinając pierś. Byłam w
tedy z jego lewe strony. Zaczęłam go mijać z tyłu gdy nagle łapa mi się
omsknęła; z cichym piskiem wylądowałam na pysku wznosząc w powietrze
tumany suchych liści.
On odwrócił się i spojrzał na mnie.
<Dimitri>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz