Chodziłam sobie po lesie, czułam jego piękny zapach. Zatrzymałam się na chwilę i zamknęłam oczy, uniosłam głowę i wciągnęłam świeże, leśne powietrze. Uśmiechnęłam się i ruszyłam dalej. Nasłuchiwałam śpiewu ptaków. Nagle coś przerwało te piękne chwile. Coś szeleściło, było to duże, nie zwierzę. To był człowiek... Obejrzałam się za siebie, ale po chwili zaczęłam gnać przed siebie. Niepotrzebnie się zatrzymywałam. Po chwili usłyszałam strzał, a zaraz po nim ogromny ból w prawym barku. Runęłam na ziemię. Przymrużyłam oczy, oddychałam jeszcze porannym powietrzem. Mój pysk był pół otwarty, wydostawała się z niego para za każdym oddechem. Cicho piszczałam przez chwilkę, jednak po chwili film mi się urwał...Leżałam w własnej kałuży krwi.
<Ventos?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz